Od poniedziałku 20 lutego br. przez pięć dni walczyli z własnymi słabościami, trudnymi zadaniami, zmęczeniem, bólem i wszechobecnym kryzysem. Pogoda i warunki terenowe także ich nie oszczędziły. Przesiąknięte mundury, mokre buty i około trzydziestu kilogramów ekwipunku na plecach mogły działać tylko demotywująco. Jednak siła tkwi w zespole i to właśnie grupa wielokrotnie dodawała motywacji tym, którzy chcieli się poddać. Żołnierze podczas kursu często wymyślają przeróżne sposoby, by dodać siły tym, których pokonało zmęczenie, a ból nie pozwalał iść dalej. -Gdy sanitariusz odmówił dalszego marszu, koledzy pomogli nieść plecak. Gdy ktoś nie mógł wykonywać ćwiczeń i nie nadążał za pozostałymi, grupa wybierała go na swojego dowódcę i z zapałem wykonywała jego polecenia. Tym sposobem to zespół dawał do zrozumienia, że każdy jest ważny, a grupa tak silna jak jej najsłabsze ogniwo.- relacjonuje starszy chorąży sztabowy Jan Sabiło, pomocnik dowódcy 11. Dywizji Kawalerii Pancernej ds. podoficerów.
Każdy dzień kursu rozpoczynał się wczesnym rankiem od treningu fizycznego. Żołnierze biegali i wykonywali ćwiczenia siłowe. Podczas kursu przeszli egzamin fizyczny, musieli wykonać minimum 6 podciągnięć na drążku, 30 ugięć ramion, 40 przysiadów i 30 skłonów tułowia. W pierwszym dniu instruktorzy przekazali kursantom bagaż wiedzy teoretycznej, którą przez kolejne dni kandydaci na przywódców mieli odpowiednio spożytkować podczas wykonywania działań praktycznych. - To pomocnik dowódcy ds. podoficerów zapotrzebowując kurs określa, czego żołnierze z jego jednostki oczekują, gdzie mają braki i z jakich dziedzin muszą uzupełnić wiedzę.- podkreśla instruktor starszy sierżant Marcin Pawelski z 5 Lubuskiego pułku artylerii. Łącznościowcy z Żagania przypomnieli sobie m.in. jakie zasady obowiązują z takich przedmiotów jak terenoznawstwo, taktyka, ratownictwo medyczne, czy psychologia.
Z niektórymi cechami lidera można się urodzić, inne trzeba wypracować i kształcić. Kursanci poznali techniki niezbędne podczas przemówień oraz wystąpień publicznych, dowiedzieli się jak przeprowadzić odprawę i jakie zasady obowiązują podczas autoprezentacji. Uczono ich jak radzić sobie ze stresem i jak zachować się w sytuacjach kryzysowych, czy też jak osłabić objawy paniki na polu walki.
Czytaj dalej >>>>
Najtrudniejsze zadanie czekało ich jednak czwartego dnia kursu (23 luty). Podczas marszu wyznaczonego na 40-kilometrowej pętli taktycznej przyszli liderzy musieli wykonać przygotowane przez instruktorów zadania. W wyznaczonym terenie mieli odnaleźć zasobnik z amunicją i granatami, które należało racjonalnie wykorzystać w kolejnych etapach marszu. Na drodze wykonywali zasadzkę na samochód przeciwnika, zdobywali informacje, odszukiwali zasobniki z zaopatrzeniem. Zabezpieczali także miejsce katastrofy, gdzie musieli udzielić pomocy rannym i poszkodowanym oraz wezwać medyczną pomoc i przygotować lądowisko dla śmigłowca. - Kurs przywództwa wojskowego rozpoczęło dwudziestu żołnierzy z 11 batalionu dowodzenia, w tym dwie kobiety. W ostatnim dniu na starcie pętli taktycznej stanęło ich jedenastu, ale tylko sześciu miało szansę na zakończenie kursu z certyfikatem. Pozostałych pięciu żołnierzy postanowiło dołączyć do grupy, żeby pomóc kolegom uzyskać tytuł lidera - zaznacza starszy sierżant Marcin Pawelski.
Kurs wyłania najlepszych z najlepszych, prawdziwych przywódców, ale także obnaża słabe strony wyszkolenia. - Oprócz podoficerów w kursie startować mogą najlepsi szeregowi, którzy wykazują predyspozycje przywódcze. Pozytywne ukończenie kursu jest dla nich przepustką do szkoły podoficerskiej - zapewnia twórca kursu starszy chorąży sztabowy Andrzej Wojtusik, pomocnik dowódcy Wojsk Lądowych ds. podoficerów.
Podczas pięciu dni zmagań żagańscy łącznościowcy nabywali cech przywódczych: wyrazistości, wytrzymałości, rzetelności, zdolności do podejmowania decyzji. Gdy nie było już sił potrafili okazać lojalność, odwagę i entuzjazm. To tylko niektóre z cech określających podoficera, pragnącego zostać przywódcą. Przez cały czas żołnierze 11bdow kierowali się mottem kursu, które głosi: „Przywództwo jest procesem wpływania na innych w celu wykonywania misji poprzez uświadomienie zamiaru oraz właściwe motywowanie.”
Do tej pory w kursie z zakresu przywództwa wojskowego w jednostkach wojskowych 11DKPanc udział wzięło 115 kandydatów, a certyfikat lidera otrzymało 48 żołnierzy. Pierwszymi liderami w 11 batalionie dowodzenia zostali starszy kapral Piotr Stanaszek, kapral Sylwia Sikora oraz starszy szeregowy Jakub Pospiech. - Kapral Sylwia Sikora jest pierwszą kobietą w historii Wojska Polskiego, która uzyskała certyfikat ukończenia kursu „Leadership”. A należy nadmienić, że jest to najbardziej ekstremalny kurs podoficerski w Polsce - stwierdza starszy chorąży sztabowy Andrzej Wojtusik. - Doczekaliśmy się 26 edycji kursu w Wojskach Lądowych. Kończy go około 47% kandydatów. Najwięcej instruktorów wywodzi się z „Czarnej Dywizji”, także kapral Sylwia Sikora zostanie zaproszona do ich grona. Ta kobieta-żołnierz, mimo że nie służy w pododdziale bojowym, udowodniła, że jest prawdziwym przywódcą, a jej nietuzinkowa osobowość przekłada się na jakość wykonywanych zadań.- dodaje st. chor. sztab. Andrzej Wojtusik.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?