Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dmuchawce i mistrzowie ostatniej akcji, czyli derby dla Promienia Żary

Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
W sobotę,14 maja, w 29. kolejce rozgrywek lubuskiej 4. Ligi, Piast Iłowa podejmował na własnym stadionie Promień Żary.

W zasadzie był to mecz o prestiż i choćby dlatego można się było spodziewać dobrego widowiska, bo derby prawa swoje mają, a i kibice i policjanci na trybunach dopisali, że o pogodzie nie wspomnę. Oprawa godna meczu derbowego. Hymn klubowy, dzieci wyprowadzające piłkarzy na boisko. Wszystko jak trzeba. No może poza nawierzchnią. Murawa stadionu Piasta swoje najlepsze czasy ma już za sobą. Gołym okiem widać, że ktoś średnio o nią dba.(a kiedyś należała do najlepszych w województwie). Wszechobecne przekwitnięte mlecze, aż zapraszały do glebnięcia się na kocyk i zaśpiewania razem z Urszulą… Dmuchawce, latawce, wiatr. No, ale do brzegu.

Małgorzata Fudali Hakman

Nudy na pudy

Piłkarze dostosowali się do majowej, leniwej pogody i przez pierwsze 45 minut prezentowali radosny futbol i taktykę pod nazwą: jak się nie namęczyć, a sprawiać wrażenie zaangażowanego. Jednym słowem z murawy wiało nudą. Nic tego nie mogło zmienić. Nawet komentarze zawodników i sztabu Piasta, którym w zasadzie nie podobało się nic. A to sędzia nie widział faulu, a to jakiś kibic wyraził swoje niezadowolenie i trzeba było wejść z nim w dialog. Na luzaku Iłowianie mogą założyć sobie klub dyskusyjny. W tym są na bank mistrzami. Nawet ich trochę rozumiem. Mnie się też nie podobało. Ani trochę.
Zobacz fragmenty meczu

od 16 lat

Mogło być 3:0

Druga połowa zaczęła się od raźniejszego poruszania się gospodarzy po trawie, albo po tym, co im z niej zostało. Podopieczni Łukasza Czyżyka nadal przechadzali się dostojnie, prezentując wszechobecny tumiwisizm. Chyba dlatego miejscowi stwierdzili, że jednak chcą wygrać, bo w zasadzie jak rywale nie chcą, to oni chętnie 3 punkty przytulą. Przycisnęli zawodników Promienia stwarzając pod bramką Bartka Madei 3 bardzo groźne sytuacje. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że po pierwszych 15 minutach drugiej połowy, powinni prowadzić 3:0. Dlaczego tak nie stało, muszą zapytać siebie i trenera. Bo w stuprocentowych sytuacjach niemiłosiernie pudłowali? Pewnie coś im przeszkadzało. A może słońce albo przelatujący za nisko bocian? Podsumowując, Piast miał przewagę, której nie potrafił wykorzystać. A ponieważ wszyscy wiedzą, że takie marnowanie sytuacji się mści, tak oczywiście się stało.

Kuriozalny błąd

W 61. minucie kuriozalny błąd popełnił, grający do tego momentu bezbłędnie, stoper Piasta, Khady Kazadi-Leonowicz. Podając piłkę do bramkarza trafił do Kacpra Floriańczyka, a ten bez trudu umieścił ją w siatce. To rozwścieczyło nie tylko samych piłkarzy, ale także sztab szkoleniowy, który zaczął zrzucać winę na sędziego prowadzącego zawody. Jednak bramka została zdobyta prawidłowo i o stratę gola iłowianie mogli mieć pretensje tylko do samych siebie. Trzeba im oddać, że ambitnie rzucili się do odrabiania straty i 8 minut później doprowadzili do wyrównania, a zrobił to najlepszy na boisku zawodnik Piasta, Paulo Rodrigues. Na ostatnie 20 minut meczu i na to co działo się po końcowym gwizdku należałoby spuścić zasłonę miłosierdzia. Ale nie zrobię tego, bo takiego chamstwa dawno nie widziałam i nie słyszałam. Po bramce wyrównującej obie ekipy nie kwapiły się zbytnio do zmiany wyniku, prezentując znów futbol na przeczekanie. 10 minut przed końcem Piast mógł wyjść na prowadzenie, ale niestety kolejny raz strzał oddany panu Bogu w okno zaprzepaścił szansę na 3 punkty, dlatego ostanie minuty obie drużyny grały ewidentnie na przetrzymanie.

Mistrzowie ostatniej akcji

Gra się ożywiła dopiero w doliczonym czasie i wprowadzeniu przez żaran rezerwowych, którym grać się ewidentnie chciało. W ostatnich minutach przyjezdni urządzili sobie prawdziwy trening strzelecki, ale każde kopnięcie w kierunku bramki zatrzymywało się w na szczelnej defensywie gospodarzy. Dopiero w 94 minucie jedna z bezpańskich piłek trafiła pod nogi Aksela Augustyniaka, a ten nie zastanawiając się kropnął z całej siły w kierunku bramki miejscowych, a futbolówka odbita od kilku nóg wpadła do siatki obok bezradnego bramkarza Piasta. Zaraz potem arbiter zakończył spotkanie. Promień Żary pokonał rzutem na taśmę Piasta Iłowa 2:1. Zwycięstwo wyrwane w ostatnich minutach stanie się chyba specjalnością drużyny z Żar. Piłkarze i trener z Iłowej nie mogli się pogodzić z takim obrotem spraw. Z ich ust posypały się inwektywy. Dostało się przede wszystkim sędziom, których, Marcin Moryto wprost oskarżył o stronniczość. Padły męskie, nie do zacytowania słowa. No cóż, porażkę, wszystko jedno jaką, trzeba umieć przyjąć na klatę i zachować chłodną głowę, a przede wszystkim klasę. Opanowanie to cecha najlepszych. Trenerzy też się do nich zaliczają.

Małgorzata Fudali Hakman

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto