Kiosk prowadzi Natalia Łoś, córka radnego miejskiego. Oficjalnym powodem jego likwidacji mają być względy bezpieczeństwa. Paweł Lóssa prezes spółki Pałac Książęcy, zarządzający obiektem twierdzi, że sam obiekt i zatrzymujące się przed nim samochody klientów mają zasłaniać widoczność wyjeżdżającym z terenu kompleksu rekreacyjnego Arena. Pawilon stoi w tym miejscu od 16 lat, na długo przed powstaniem basenu i hali sportowej. Nigdy nikomu nie przeszkadzał.
- Te względy bezpieczeństwa to przykrywka, ponoć burmistrz wyjeżdżając z Areny omal nie potrącił w tym miejscu jakiegoś dziecka.Tu nigdy nie było żadnej interwencji policji czy straży miejskiej. Moim zdaniem sprawa ma wymiar wyłącznie polityczny- mówi Piotr Łoś, radny miejski. - To zagrywka naszych władz, które potrafią zniszczyć człowieka i jak widać nie zależy na przedsiębiorcach, to taki przykład zastraszania radnego. Bo jestem w opozycji, niewygodnym, dociekliwym radnym i zadaję trudne pytania. To kara za to że się nie ugiąłem, choć mogłem. Ale to by oznaczało że straciłem zasady, za które mieszkańcy mnie cenią i wybierają na kolejne kadencje. Zostaliśmy z córką bez środków do życia. Ale damy sobie radę, będzie dobrze.
W zeszłym roku spółka wypowiedziała umowę dzierżawy córce radnego osobie z niepełnosprawnością, dla której ta praca to źródło utrzymania. Nie pomogły ani protesty mieszkańców, ani petycja z podpisami 1400 mieszkańców o pozostawienie kiosku w obecnym miejscu, które trafiły na ręce prezesa spółki, która jest właścicielem gruntu i burmistrza Daniela Marchewki, który sprawuje nadzór właścicielski nad spółką. Prezes nie zgodził się na wykup gruntu pod pawilonem. Dzierżawę przedłużano do końca sierpnia. - Zaproponowaliśmy pani Natalii inną lokalizację, ale nie wyraziła na nią zgody- dodaje P. Lóssa.
- Na sprzedaży gazet kokosów nie zbijamy, a stawianie nowego kiosku to dla nas kolejny koszt, jakieś 50 tys. zł- dodaje N. Łoś.- Planujemy się przenieść kilkadziesiąt metrów dalej. Mam nadzieję, że w grudniu otworzymy działalność. Ale przykro patrzeć, jak burzy się moje miejsce pracy.
Demontować pawilon przyszli mieszkańcy, przyjaciele, radni. - Posprzątamy, uporządkuję teren, marchewkę posieję...- dodaje radny. Burmistrz jako nadzorujący pracę spółek miejskich nic nie zrobił.
O sprawie pisaliśmy kilkakrotnie. Burmistrz twierdził,że decyzja leży w gestii prezesa spółki. Stąd wymowny baner łosia zjadającego marchewkę, który na plac przynieśli przyjaciele P. Łosia. Na koniec na miejscu postawiono znicz.
Janusz Kowalik mieszka na sąsiednim osiedlu.- Jestem fanem wysyłania totolotka w tym kiosku i większego skur... nie widziałem.
- To zwykła złośliwość. Łatwo kogoś zniszczyć, jego rodzina jest niszczona doszczętnie. To jeden z przykładów traktowania małych przedsiębiorców w naszym mieście - mówi Andrzej Katarzyniec, radny powiatowy.
Przeczytaj też: Skandal i wstyd! Zielona Góra nie daje pieniędzy na rozbudowę hospicjum
Zobacz też wideo: Magazyn Informacyjny GL - 03.11.2017
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?