Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mateusz Karbowy z Żar - finalista telewizyjnego show Ninja Warrior Polska tylko u nas opowiada o sobie! Sprawdź, gdzie mieszka i co jada!

Małgorzata Trzcionkowska
Małgorzata Trzcionkowska
Zobacz zdjęcia mistrza z dzieciństwa i dokumentację jego najciekawszych akcji!
Zobacz zdjęcia mistrza z dzieciństwa i dokumentację jego najciekawszych akcji! archiwum Mateusza Karbowego
Sprawdź, co Mateusz Karbowy mówi o swoim dzieciństwie, rodzinie i treningach w Agrosie Żary. Gdzie zaczynał pierwsze kroki w street workoucie? Jak doszedł do mistrzostwa, nienagannej sylwetki i finału w telewizyjnym show Ninja Warrior Polska! Tylko u nas poznasz bliżej naszego mistrza!

22-letniego Mateusza Karbowego z Żar mogliśmy oglądać 6 września 2020 w pierwszym odcinku drugiej edycji polsatowskiego show Ninja Warrior Polska. Startował już w ubiegłym roku, ale z mniejszym powodzeniem. Tym razem jego występ przyniósł nam ogromne emocje. Na koniec programu z półfinału odpadł pewniak Jakub Zawistowski, co skrzętnie wykorzystał Mateusz Karbowy, bezbłędnie pokonując półfinałowy tor, a tym samym kwalifikując się do wielkiego finału i walki o puchar.
Program nagrywany był na Arenie w Gliwicach, a wystąpiło w nim wielu wspaniałych zawodników.

Od dzieciństwa kochał sport

- Moje zainteresowanie sportem pojawiło się już w dzieciństwie i jak większość moich kolegów wspinałem się po drzewach (często z kuzynką), biegałem, grałem w piłkę nożną, skakałem po murkach i ściankach. Kiedy wracałem do domu i brałem gorącą kąpiel, to liczne piekące zadrapania na ciele przypominały mi, że to był udany dzień - opowiada Mateusz Karbowy. - Motywowałem się oglądając wtedy w telewizji anime "Naruto" i "Król Szamanów" , gdzie bohaterowie tak samo, jak ja zaczynali od zera i musieli ciężko trenować, aby wejść na sam szczyt. Ich charakter i wola walki motywowały mnie i postanowiłem sobie, że choćby nie wiem co, nigdy się nie poddam. Puszczałem muzykę z tych uniwersum i robiłem pompki, uczyłem się salt do piaskownicy oraz chodzenia na rękach.

Byłem wtedy raczej nieśmiałym dzieciakiem, czasami wyśmiewanym przez rówieśników. Niektórzy wmawiali mi, że "to, co robię, jest bez sensu, bo i tak nic nie osiągnę". Ja jednak gdzieś głęboko w środku czułem, że to jest coś, co chcę i powinienem robić.

Zapaśnik i lekkoatleta

Mateusz Karbowy uczęszczał do szkoły podstawowej nr 8 w Żarach. Jego wuefista Dariusz Kołacz zobaczył w nim potencjał na lekkoatletę, głównie sprintera. Po podstawówce zaczął naukę w gimnazjum nr 3, a jego sportowym rozwojem zajął się Dariusz Wisz. - Wielokrotnie stawałem na podium zawodów wojewódzkich - wspomina Mateusz. - Jednak nie byłem wtedy zaangażowany w pełni w treningi i wiele z nich opuszczałem, ale później i tak robiłem swoją robotę na stadionie, zgarniając kolejny medal. Gdy poszedłem do technikum informatycznego w ZSE Żary, to praktycznie całkowicie zakończyłem swoją przygodę w żarskim klubie Agros. Później w 2015 roku wystartowałem jeszcze ostatni raz na zawodach w Zielonej Górze z czasem 11.74 na 100 m. Czułem, że trener widział we mnie zmarnowany potencjał, ale ja po prostu wiedziałem, że inny sport jest mi pisany. Od 2 klasy gimnazjum (2012 r.) zacząłem indywidualnie ćwiczyć "Parkour", czyli przemieszczanie się z punktu A do punktu B jak najszybciej przez zabudowania miejskie i naturalne przeszkody.

Treningi w opuszczonych, żarskich koszarach
Mateusz Karbowy wraz z rodziną mieszka na osiedlu Zawiszy Czarnego w Żarskich koszarach, koło opuszczonej jednostki wojskowej. - To było miejsce idealne do takich treningów - wskazuje nasz mistrz. - Nikomu nie przeszkadzałem, nikomu nie niszczyłem posesji. Później poznałem ekipę "Braciszkowie" z Żagania, która miała taką samą pasję, ale już pierwszy dzień, kiedy do nich pojechałem był pechowy. Skałem przez barierkę w małpim stylu i zahaczyłem o nią nogami, poleciałem z impetem na prawą rękę, łamiąc ją w przedramieniu. Nagranie tego faila można znaleźć w internecie. Z gipsem dalej przyjeżdżałem na ekipowe zloty, a po jego zdjęciu wróciłem do skakania. Już bez gipsu wspiąłem się na murek i pękła mi ta sama kość. Na szczęście tym razem delikatnie, a ortopeda powiedział, że dzięki temu się naprostowała.
Kontuzje nie zniechęciły Mateusza, który nadal trenował z pasją .

Ma mięśnie jak zbroję

Po doświadczeniach ze złamaniami Mateusz Karbowy zaczął budować mięśnie, żeby stały się zbroją i chroniły przed kontuzjami. W 2015 r. jego przyjaciel z osiedla Łukasz Stachowski wkręcił go w nowy sport "Street Workout" oparty o kalistenikę, czyli trening z własną masą ciała. - Chodziło w nim o to, że ćwiczyliśmy nasze ciało w infrastrukturze miejskiej bez specjalistycznego sprzętu gimnastycznego - wyjaśnia mateusz. - Początkowo nie było w moim mieście żadnych placów do ćwiczeń pod chmurką, więc zaczęliśmy trenować na placu zabaw i opuszczonej hali. Do podciągania, dipów i pompek wykorzystywaliśmy wszystko, co się dało. Murki, drabinki, poręcze oraz ławki. Później z pomocą taty i wujka stworzyliśmy drążek. Wcześniej byłem chudy jak patyk, a już po 3 miesiącach nowej zajawki zauważyłem ogromne zmiany w sylwetce.

Najważniejsza jest wiara w siebie

- Po roku treningów zacząłem bawić się swoją siłą i robiłem różne kalisteniczne ewolucje, statyczne pozycje (często przypominające te z gimnastyki). Uczyłem się coraz trudniejszych i powoli zaczynałem myśleć o startach w zawodach kategorii freestyle - mówi Mateusz karbowy. - Ludzie o mnie usłyszeli i bardzo docenili głównie za mój najlepszy, popisowy element, stanie na jednej ręce w różnorodnych pozycjach/wygięciach. Pierwsze zawody, jakie wygrałem, odbywały się w Zielonej Górze. Później zająłem 6 miejsce na Mistrzostwach Polski, co dało mi ogromny bodziec do działania.

Arcy Workout

Wraz z przyjaciółmi z okolic Żar, Żagania, Szprotawy i Zielonej Góry Mateusz stworzył drużynę sportową "Arcy Workout" do której później dołączyli kolejni młodzi ludzie z różnych miast, z całej Polski. W tej chwili grupa stanowi jedną z najbardziej znanych ekip ze świata street workoutu. Organizuje pokazy po całej Polsce, zostali m.in. wytypowani na gali plebiscytu "Sportowiec Roku", jako jedna z najlepszych drużyn w województwie lubuskim. Występowali na targach GO ACTIVE oraz FIWE w Warszawie, prowadzili strefę kalisteniki na zlocie japońskiej motoryzacji "JAPFEST", reprezentowali Polskę na Mistrzostwach Świata w street workoucie "Burningate" we Włoszech, gdzie jeden z nich zdobył wicemistrzostwo.

Moją pasję przekształciłem w pokonywanie ograniczeń - moich i tych, które siedzą w ludzkich głowach. Oczywiście wszystko po mądrym przygotowaniu. Jestem morsem, wyczynowo chodzę po górach oraz zimą hartuję organizm, robiąc w samych spodenkach siłowe figury na szczytach.

Zobacz film The Anteriss pokazujący umiejętności Mateusza Karbowego

Ekstremalne wyzwania

Mateusz uwielbia adrenalinę! Zdobył 250 metrowy komin. Skakał ze spadochronem i robił trudne figury gimnastyczne na ogromnych wysokościach. W internecie promuje zdrowy tryb życia,a na swoich social mediach stara się motywować jak najwięcej ludzi. - Chcę pokazać, że warto i nawet trzeba walczyć o swoje marzenia, bo po prostu da się po nie sięgnąć - podkreśla. - Swego czasu walczyłem przez rok z kontuzją barku oraz przewlekłym bólem po lewej stronie ciała (przez dysbalans mięśniowy), ale ciężką pracą i z pomocą dobrych ludzi, udało mi się z tego wyjść, a momentami było bardzo ciężko. Na szczęście postanowienie z dzieciństwa wygrało, nigdy się nie poddaję! W pierwszej edycji Ninja Warrior odpadłem na torze eliminacyjnym i obiecałem, że tam wrócę. W tym roku zrealizowałem swój cel, jestem w wielkim finale. Obecnie wkręciłem się w biegi z przeszkodami (Ninja i Ocr), co buduje genialną bazę pod walkę w tym programie. Jestem również znany ze swojego wyczynowego numeru, stanie na 1 ręce na bujanej linie "slackline".

Zobacz film Mateusza Karbowego z popisowego numeru - stania na linie, na jednej ręce!

Co robi ojciec Mateusza, który dzielnie kibicował mu w programie Ninja Warrior? - Tato jest technikiem analityki medycznej i pracuje w laboratorium w 105. Kresowego Szpitala Wojskowego w Żarach - opowiada Mateusz. - Nie trenuje żadnego konkretnego sportu, ale cały czas utrzymuje dobrą formę. Biega, pływa, robi pompki, brzuszki itd. Czasami razem trenujemy.

Jakie wykształcenie ma Mateusz i z czego się utrzymuje? - Jestem technikiem informatykiem oraz trenerem personalnym - odpowiada. - Dodatkowo od tego roku zaczynam studia na Uniwersytecie Zielonogórskim, na Wychowaniu Fizycznym. Utrzymuję się z internetowej działalności, prowadzenia biznesu oraz pracy trenera personalnego.

Co lubi jeść? - Na obiadek uwielbiam chińską kuchnię! Kanapki z miodem na śniadanie, jogurt, owoce i mocna kawa z mlekiem bez cukru. Wieczorem zwykle zjadam serek wiejski, tuńczyka z warzywami (uwielbiam pomidory!), ciemne pieczywo, a popijam to zieloną herbatką (bez cukru).

W jaki sposób utrzymuje się w dobrej formie? - Prowadzę bardzo aktywny tryb życia. Pracuję na stojąco (nawet gdy układam plany treningowe czy montuje filmy przy komputerze), wytrwale trenuję, podróżuję (ruszam się dużo), odżywiam się zdrowo, unikam białego cukru, dbam o czynną regenerację (lodowate kąpiele, basen, sauna, bieganie, medytacja) i porządny sen.

Co czuł podczas półfinału Ninja Warrior Polska? - To był mój moment. Nie czułem na sobie presji wyniku. Samo dojście tutaj było dla mnie wielkim osiągnięciem i piękną przygodą, a to, co się dalej wydarzyło, po prostu rozwaliło mnie na łopatki. Przeszkody pokonywałem z dużym luzem i rezerwą. Na końcu toru nawet nie miałem zadyszki czy dużej pompy w mięśniach. Po prostu byłem mocno przygotowany na wyzwania, które mnie tam czekały. Treningi opłaciły się, szczególnie na zielonogórskim torze przeszkód u Rafała Kaszy (dzięki stary!). Jedyny moment, w którym mogłem odpaść, było sięgnięcie po jeden z "kluczy" do labiryntu (płyty głównej), prawie mi spadł do wody!! Przez chwilę wisiałem na 1 ręce, ale udało się uratować sytuacje. Trzymałem lewą ręką jednocześnie kluczyk i drążek, po czym włożyłem go pierwszego otworu. Pomógł spokój i opanowanie, brak pośpiechu. W końcu chodziłem do technikum informatycznego ZSE w Żarach! Miałem tam do czynienia z wieloma płytami głównymi! Komin na koniec był tylko formalnością. Wspiąłem się kiedyś na 250 metrowy, ten w półfinale Ninja Warrior miał ich jakieś osiem.

Czy po programie lawinowo wzrosła liczba jego fanów? - Tak. Nie wiem, czy fanów, ale na pewno odbiorców. Ludzi, których zainspirowałem i postanowili dalej śledzić moje poczynania. Serdecznie im dziękuję za docenienie mojej walki i pozdrawiam. Bardzo często piszą do mnie ludzie w każdym wieku, prosząc o rady. Jak zacząć trenować? Jaka dieta? Jak zbudować ładną sylwetkę? Skąd czerpię motywację albo jak nauczyć się danego elementu np. handstand? Staram się odpisywać i każdemu pomóc jak mogę, ale jest tego tak dużo, że czasami ciężko jest wszystkim odpowiedzieć na czas.

Czy nie bał się rywalizacji z Jakubem Zawistowskim? - Bardzo szanuję Kubę, jest mega mocny, a pokonywanie przeszkód to jego specjalność. Powiedziałem to na jednym z wywiadów podczas kręcenia Ninja Warrior. Jednak nie traktowałem go jako przeciwnika. Obaj byliśmy w tej samej sytuacji, musieliśmy zmierzyć się z torem, a jedynym rywalem były te zwariowane przeszkody. No i własna głowa podczas spoglądania na nie, w trakcie przejścia wśród publiki i kamer. Tym razem niestety Kubę pokonał labirynt (płyta główna). Nie ja, ani nikt inny z uczestników. Tym bardziej szacunek, że startował z kontuzją barku oraz presją z bycia zwycięzcą pierwszej edycji i tegorocznym faworytem. Fajnie, że po programie pogadaliśmy i zbiliśmy pionę! To pokazuję, że ten program to po prostu świetna zabawa i wspaniali ludzie ze wspólną pasją. Zdradzę też, że na pierwszym torze Jakub dawał mi rady i motywował przed startem.

Czytaj również na naszym portalu

Zobacz film Noa Man Workout

Zobacz film z przygotowań Mateusza Karbowego do zmagań w Ninja Warrior Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto