Przypomnijmy. Usta i nos musisz zasłonić w przestrzeni otwartej, gdy nie masz możliwości zachowania 1,5 metrów odległości od innych, a także w przestrzeni zamkniętej – np. w sklepach, w komunikacji zbiorowej.
Za niezasłanianie nosa i ust lub inne naruszenia reżimu antywirusowego grozi kara nawet 500 zł.
Czytaj również: Lubuski NFZ apeluje: chrońmy siebie i innych, nośmy maseczki, zachowujmy dystans.
Maseczki na twarzy. Jestem za!
Zapytaliśmy zielonogórzan, co sądzą o noszeniu maseczek. W mieście zauważyć można, że wiele osób ignoruje przepisy. Szczególnie widać to w sklepach. Jeszcze na początku, kiedy pojawił się nakaz zasłaniania ust i nosa, przed wejściem stał ochroniarz, który pilnował przestrzegania zasad. Później coś się zmieniło w myśleniu wielu osób.
Mieszkańcy, z którymi rozmawialiśmy uważają, że kary za brak maseczki powinny być większe. I w sklepach pracownicy powinni zwracać większą uwagę klientom, którzy wchodzą do pomieszczenia bez zasłoniętych ust i nosa, nie dezynfekują rąk. Przecież w ten sposób dbają też o zdrowie swoje i swojej rodziny.
- To jest skandal, że zwłaszcza młodzi ludzie tak sobie lekceważą tę pandemię. Są egoiści i cwaniaki - denerwuje się pani Magda. - Moja siostra pracuje w szpitalu, wiem, jaki to wysiłek i stres. Pacjentów wciąż przybywa. A więc i pracy, za chwilę zabraknie kadry, łóżek, respiratorów. Nasza służba zdrowia nie jest na takim poziomie jak na Zachodzie, ale i tam mają problemy. Pomyślmy więc o tym, by się całkiem nie załamała z powodu wzrostu liczby zakażeń.
Najgorzej jest z młodymi ludźmi. Trzeba ich karać
- Skoro argumenty nie pomagają, by ludzie byli ostrożni, dbali o bezpieczeństwo, to trzeba ich surowo karać za nieprzestrzeganie nakazów - uważa pani Janina. - Ja jestem przerażona, gdy widzę codziennie te spotkania młodzieży, imprezy, wakacyjną labę. Wszyscy zachowują się tak, jakby koronawirusa w ogóle nie było. A przecież jest i to na całym świecie. Denerwuję się bardzo, gdy ktoś mówi, że to wymysły. Przecież cały świat by nie oszalał. Ludzie, opanujcie się.
- Moim zdaniem najgorzej jest na siłowniach, w saunach. Tam nikt nie przestrzega zasad. Przydałyby się częste kontrole tych miejsc - mówi pan Krzysztof. - Ja się pilnuję, ale moi koledzy nabijają się ze mnie i uważają, że jestem histerykiem.
- Byłam nad morze, w górach. To, co się dzieje w turystycznych miejscowościach, jest przerażające. Po wakacjach możemy się spodziewać lawiny nowych zakażeń. Tam nikt nie dba o dystans, o dezynfekcje, o maseczki, rękawiczki. Knajpy pełne ludzie, jeden na drugim, kelnerzy kichają do talerzy, bo nie noszą maseczek. Po prostu masakra. Ja nie odważyłam się nawet wypić kawy w kawiarni, skoro tak lekceważy się obostrzenia - podkreśla pani Justyna. - Nie rozumiem tego kompletnie. Bo przecież to też biznes. Ja nie zdecydowałam się na jedzenie w restauracjach i pewnie jeszcze by się takie osoby znalazły. To oznacza, że takie bary czy kawiarnie tracą klientów.
W autobusach też nie jest lepiej
Zdaniem pytanych zielonogórzan, jeśli ktoś nie ma maseczki, powinien zostać wyproszony z autobusu czy sklepu. Policja, straż miejska, sanepid powinny połączyć siły i już nie pouczać ludzi, ale sypać mandaty jeden za drugim.
- Na początku ochroniarze stali przy wejściu do większych sklepów i kazali zakładać maseczki, dezynfekować ręce. Teraz już tego nie robią. Dlaczego? Przecież mamy więcej zakażeń niż na początku pandemii - uważa pani Henryka. - W niektórych sklepach stoją butelki z płynem, ale psute. To typowo polskie, każą coś, to udajemy, że to robimy. Byłam w Niemczech, tam jest zupełnie inaczej. Nawet w kawiarni trzeba wypełniać ankiety z telefonami, godzinami wizyty w kawiarni, żeby w razie czego było wiadomo, kto ją odwiedził. Ludzie tam bardziej przestrzegają obostrzeń. U nas jak zwykle - jakoś to będzie. A potem skutki są opłakane.
- W niedzielę była na giełdzie. Tylko nieliczni odwiedzający mieli maseczki. A przecież ocierali się tam o siebie, nie ma mowy w takich miejscach o zachowaniu odpowiednich, bezpiecznych odległości. Płyny stały, ale nikt nie pilnował, żeby ludzie dezynfekowali ręce. A wiadomo, że tego nie robią - mówi pan Tomasz.
- Długo nasze województwo było spokojne. Niewiele było zakażeń, teraz gonimy inne regiony. Bo ludzie olewają zakazy i nie szanują siebie nawzajem. Kościół, osoby publiczne powinny apelować, tłumaczyć, że dbanie o swoje, ale przede wszystkim zdrowie innych,starszych ludzi to nasz obowiązek - podkreśla pani Wanda. - Nie bądźmy egoistami. Myślmy o innych. Bardzo proszę! I nie nośmy maseczek na brodzie. To bez sensu. Zasłaniajmy usta i nos!
Maseczkę trzeba wciąż obowiązkowo nosić m.in.:
- w autobusie, tramwaju i pociągu,
- w samochodzie osobowym, jeśli jedziesz z kimś, z kim nie mieszkasz na co dzień,
- w sklepie, galerii handlowej, banku, na targu i na poczcie,
- w kinie i teatrze,
- u lekarza, w przychodni, w: szpitalu, salonie masażu i tatuażu,
- w kościele i szkole, na uczelni
- w urzędzie (jeśli idziesz załatwić tam jakąś sprawę) i innych budynkach użyteczności publicznej.
Gdzie nie trzeba zakrywać ust i nosa?
- w restauracji lub barze – gdy zajmiesz miejsce przy stole i jesz lub pijesz,
- w pracy – jeśli nie masz styczności z osobami z zewnątrz (np. podczas obsługi klientów i interesantów),
- podczas przebywania w lesie,
- podczas spożywania posiłków lub napojów po zajęciu miejsca siedzącego w pociągu objętym obowiązkową rezerwacją miejsc, w tym posiłków i napojów wydawanych na pokładzie pociągu (wagon WARS).
Obowiązuje do: odwołania.
Polub nas na fb
Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?