Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wypadki czołgów w Żaganiu dzieli 40 lat. Łączy zima, śliska nawierzchnia i most na rzece Czernej! Drugi wypadek był 13 grudnia!

Małgorzata Trzcionkowska
Małgorzata Trzcionkowska
Armin Bottger sfotografował wypadek czołgu w 1941 roku. 40 lat później, w tym samym miejscu do Czernej spadł czołg polskiej armii. Z tego wydarzenia nie mamy zdjęć, ale wydarzenie musiało wyglądać bardzo podobnie. Zdjęcia z 1981 r. pochodzą ze zbiorów Jana Mazura i Czarnej Dywizji.
Armin Bottger sfotografował wypadek czołgu w 1941 roku. 40 lat później, w tym samym miejscu do Czernej spadł czołg polskiej armii. Z tego wydarzenia nie mamy zdjęć, ale wydarzenie musiało wyglądać bardzo podobnie. Zdjęcia z 1981 r. pochodzą ze zbiorów Jana Mazura i Czarnej Dywizji. Armin Bottger, Jan Mazur, archiwum 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu
Po raz pierwszy do rzeki Czerna spadł niemiecki czołg, w 1941 roku. Dokładnie 40 lat później, 13 grudnia 1981 roku, stan wojenny w Żaganiu rozpoczął wypadek z udziałem czołgu. W tym samym miejscu, z małego mostu na niewielkiej rzeczce spadł czołg z polskimi żołnierzami, jadącymi na Wrocław. Zobacz galerię zdjęć i przesuwaj je strzałkami.

Niemiecki żołnierz w Żaganiu

- Zdjęcia wykonał żołnierz Wehrmachtu służący 1941 roku w 15 Pułku Pancernym w Żaganiu, czyli dawnym Sagan - opowiada Jerzy Szałaj z Żagania, żołnierz w stanie spoczynku. - Nazywał się Armin Bottger i był czołgistą. Z Żagania został skierowany do Włoch.

Wypadek na Czernej

Na zdjęciach Armina Bottgera z 1941 roku widać między innymi zimowy wypadek z udziałem czołgu, który spadł z mostku na rzece Czerna, niedaleko dzisiejszego Nadleśnictwa Żagań i skrzyżowania z ulicą Młynarską. Kierowca maszyny nie zdołał nad nią zapanować na śliskiej nawierzchni. Czołg wyłamał barierki i spadł wieżyczką w dół. Na zdjęciach widać gąsienice na górze. Załoga została uwięziona we wnętrzu.

Stan wojenny w Żaganiu zaczął się od wypadku czołgu

Bardzo podobny wypadek wydarzył się 40 lat później, 13 grudnia 1981 roku. Zginął w nim żołnierz, jadący w otwartej wieżyczce. Co prawda nie mamy zdjęć z tego wydarzenia, ale mamy relację świadków, nieżyjących już Edwarda Kęska oraz Mirosława Tomicza.

Ściśle chroniona tajemnica, nikt nie miał prawa wiedzieć

Po wprowadzeniu stanu wojennego z żagańskich koszar ruszyła kolumna do Wrocławia. Kierowca prowadzący czołg, jadący na jej czele kolumny nie zdołał wyprowadzić maszyny z poślizgu. Ciężki czołg wyłamał barierki i spadł z mostu przy ul. Żarskiej do Czernej. Zginął żołnierz jadący w otwartej wieżyczce. Okoliczności wypadku były owiane tajemnicą. Mirosław Tomicz wspominał, że o wydarzeniu zaczęto mówić dopiero kilka lat później.

Mroźna zima, lód na jezdni

– Pierwszy czołg był wozem dowodzenia, późniejszego generała Komornickiego, wówczas w stopniu majora, który w tym czołgu nie jechał - opowiadał żagański regionalista. - Żołnierze byli bardzo zmęczeni. Od kilku dni jednostka była w stanie podwyższonej gotowości. Silniki czołgów były przez cały czas włączone. Wszyscy czekali na rozkaz wyjazdu i bali się, co będzie dalej. Tej nocy było wyjątkowo zimno, a nawierzchnia niewielkiego mostku koło budynku Nadleśnictwa Żagań oblodzona. Kierowca czołgu zobaczył nadjeżdżającą z przeciwka taksówkę. Żeby uniknąć zderzenia czołowego, skręcił gwałtownie, nie opanował pojazdu, który przełamał barierkę i spadł do wody.

Na miejscu zginął dowódca czołgu, który stał w wieżyczce. Reszta załogi uratowała się, wychodząc przez właz kierowcy. Udało się ustalić, że dowódca czołgu nazywał się Rychlik.

Zdjęcie zostało dotarło na Zachód

Tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego żagański speleoklub Bobry obchodził jubileusz 15-lecia istnienia. – Mieliśmy sporo gości – opowiadał nieżyjący Edward Kęsek, który wówczas był prezesem klubu. - Byli m.in. Austriacy, Niemcy i Węgrzy. Obchody trwały od piątku i goście poruszali się po mieście.
Jeden z nich, Belg, przejeżdżał w niedzielny poranek 13 grudnia 1981 roku przez mostek przy ul. Żarskiej. Zobaczył zamieszanie, a w korycie rzeczki czołg z gąsienicami w górze. Zrobił zdjęcie z ukrycia. – Tak bardzo się bał, że odbiorą mu aparat i nie będą chcieli wypuścić z Polski, że nawet nam o tym nie opowiedział – tłumaczył E. Kęsek. – Dopiero po jakimś czasie dostaliśmy od niego list, w którym opisał, to, co widział. Powiedział też, że jego zdjęcie czołgu, ukazało się w belgijskiej gazecie.

Posłuchaj wspomnień stanu wojennego matki i syna z Żagania w nagraniach Twojego Ruchu

Nikt nie mówił o tym głośno

O tragedii pierwszego dnia stanu wojennego pamięta niewielu. – Ludzie o tym mówili, ale tylko po cichu. Wiadomości były szeptane i niesprawdzone. Niewiele wiedzieli również wojskowi. – Wtedy, jako podporucznik, byłem w batalionie łączności – wspominał nieżyjący już Leszek Maćkowiak. – Niewiele dochodziło do nas informacji. Słyszałem jedynie przez radio, że był wypadek, spowodowany niedostosowaniem prędkości i zginął dowódca czołgu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zagan.naszemiasto.pl Nasze Miasto