Chichy pod Szprotawą to niewielka, choć rozciągnięta miejscowość. Domy stoją wzdłuż głównej drogi. Gdzieniegdzie widać ciągniki rolnicze. Dookoła cisza, raczej pusto.
Domy sióstr – Beaty i Wioletty – stoją obok siebie, jakby na jednej posesji. Jeden z budynków – ten Wioletty i Andrzeja Cukierskich – jest nowszy. Podwórza zadbane, z miejscem do zabawy dla dzieci. Obejść pilnują psy, ale te Beaty i Krzysztofa J. wydają się być wystraszone...
Do dramatu doszło w domu położonym bardziej w głębi, za wielką szopą, jakby ukrytym przed wzrokiem. Odświeżona elewacja. W oknach ładne firanki. Przed domem przystrzyżony trawnik i kostka brukowa z wzorkiem.
– To, co tam się stało, wie tylko on i Beata – mówi 50-letni Andrzej Cukierski i zaczyna płakać. – Ona była przez niego zastraszona, katowana latami.
„Ciosy zostały zadane tak, żeby zabić”.
Czytaj więcej 11 września w papierowym wydaniu „Gazety Lubuskiej” oraz w naszym serwisie plus.gazetalubuska.pl
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?