Ludzie, którzy inspirują

Materiał informacyjny SWISS KRONO
Jacek Borkowski marzenie spełnił w dojrzałym wieku. Gra na organach to jego pasja.
Jacek Borkowski marzenie spełnił w dojrzałym wieku. Gra na organach to jego pasja.
Gra jest jak narkotyk

Jak odpoczywać? Nie wystarczy sen. Dlatego ludzie spędzający dzień za biurkiem po pracy wskakują w buty do biegania, czy na rower, a pracownikom fizycznym pomoże rozmowa, sudoku, książka lub krzyżówka. Jacek Borkowski na co dzień nadzoruje oczyszczanie ścieków w SWISS KRONO Żary, a najgłębszy relaks daje mu... gra na organach!

Jacek spełnił swoje marzenie dopiero jako czterdziestolatek. O sobie mówi z niezwykłą skromnością. Emanuje wdzięcznością do małżonki. Cieszy się nie tylko umiejętnościami, ale przede wszystkim radością i spokojem, które czerpie z muzyki. Jest człowiekiem, dla którego wiek jest sprawą umowną i nie staje na drodze do spełniania marzeń: – Kiedy jako dzieciak chodziłem do kościoła, nie ołtarz mnie interesował. Szyja wykręcała mi się w kierunku tylnej części świątyni, gdzie stały organy. Rodzice mówili: „nie wierć się”, ale ja nie mogłem przestać. Miałem sześć lat, gdy wyprosiłem u mamy, żebyśmy poszli na chór. Było to dla mnie ogromne przeżycie. I wtedy pomyślałem, że chciałbym grać tak, jak ten pan, którego tam zobaczyłem – wspomina dzisiejszy organista. – Jako 11 latek poprosiłem mojego ojca o keyboard. Musiał się bardzo postarać, żeby go zdobyć. Zdarzało się, że nie spałem po nocach, bo wolałem grać. Po paru latach powiedziałem, że chcę pójść do szkoły muzycznej. Okazało się, że byłem za stary, ale szkoła zgodziła się przyjąć mnie w ramach ogniska muzycznego. Ukończyłem ją w klasie fortepianu. A przez ostatnie 20 lat grałem jedynie czasem dla siebie na keyboardzie – opowiada.

Do tego momentu – historia, jakich wiele. Każdy przecież robił coś jako nastolatek. Jeśli z pasji nie uczynił zawodu, najczęściej rozwiała się w „życiu”. I tak zadziało się u naszego bohatera. Miał stabilną pracę, ważną i z misją, bo dbanie o czystość środowiska to najważniejsze obecnie zadanie człowieka, ale od sztuki daleką. Żonę. Syna. I wtedy trafił na ogłoszenie. Czteroletnie studium gry na organach! Najpierw zamarzył. Potem porozmawiał z małżonką: – Dostałem ogromne wsparcie. Ola wówczas była w ciąży, potem urodził nam się drugi syn, a ja przez cztery kolejne lata w każdą sobotę jeździłem do szkoły. Ukończyłem ją dzięki jej wsparciu i cierpliwości, większej niż moja. Czuję do niej ogromną wdzięczność – deklaruje pan Jacek. – Dzięki niej od czterech lat w co drugą niedzielę gram do mszy.

Dla Jacka Borkowskiego muzyka jest sposobem na wyładowanie emocji i przeżycie swoistego katharsis: – Nie chcę zabrzmieć jak narkoman, ale granie przenosi mnie w inny stan. Często gram własną muzykę. Improwizuję. Wtedy słyszę w niej swoje emocje i to pomaga mi je głębiej przeżyć, poukładać. To jest oderwanie. Ja i moja muzyka. Nie jest ważne w tym momencie, czy ktoś słucha, ja płynę z tym co czuję, gram jak chcę. I zawsze kończę pozytywnym akcentem. Na ogół w dur, ale jeśli nawet w moll, to nie smutno, ale spokojnie i pogodnie. Zresztą, wkładam serce w każdy utwór. Czasem po kilku mszach z rzędu bywam nieco zmęczony fizycznie, ale psychicznie, umysłowo, całkowicie wypoczęty – wyznaje muzyk.

Pasja pomaga mu też w codzienności: – Ważnej zasady nauczył mnie nauczyciel i mentor Michał Kocot, by nie powielać powszechnego błędu zatrzymywania się w pierwszym trudniejszym miejscu. Sztuka to grać dalej, jakby nic się nie stało, bez strachu – wyznaje artysta. – Ta zasada pomaga mi na co dzień. Każde audytorium zauważy błąd, kiedy przerwiesz. W ten sposób go pokażesz. Przestać myśleć, że zbliżasz się do czegoś trudnego. Iść dalej z pewnością, że i tak będzie dobrze. Dziś nie boję się, że gdy wyrażę opinię, ktoś zarzuci mi błąd. Odbieram to jako okazję do nauczenia się czegoś, skorygowania. Nie ma osoby nieomylnej. Nie blokuje mnie lęk. Tego nauczyła mnie gra przed publicznością.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ludzie, którzy inspirują - Lubsko Nasze Miasto

Wróć na zagan.naszemiasto.pl Nasze Miasto