MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Kozzi Film Festiwal. Jacek Braciak w Zielonej Górze mówił o powrocie do Lubuskiego

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Wideo
od 12 lat
Lubuszanin z pochodzenia, popularny aktor Jacek Braciak, który ostatnio wystąpił w roli Tadeusza Kościuszki w filmie „Kos” był gościem Kozzi Film Festiwal. Podczas spotkania z fanami w kinie Norwid w Zielonej Górze przyznał, że chce wrócić do rodzinnych stron.

Jacek Braciak gościem Kozzi Film Festiwal. Rola Kościuszki w filmie Kos

– Trzeba pamiętać, że to był człowiek, który walczył o akceptację mniejszości narodowych, równouprawnienie. Walczył z rasizmem. To jest awangarda. Stawał w obronie chłopów. Dzisiaj się to wydaje takie popularne politycznie, ale wtedy, 200 lat temu? – mówił Jacek Braciak o Tadeuszu Kościuszce, które zagrał w filmie Kos w reżyserii Pawła Maślony.

– To był dowódca, który musiał wprząść do swoich działań zdrowy rozsądek, nie brawurę. Bardzo cenił ludzkie życie, z związku z tym nie podejmował ryzykownych działań – wyjaśniał aktor to, dlaczego Kościuszko w tym filmie jest taki, a nie inny.

Jacek Braciak urodziny w Drezdenku

W czasie przewidzianym na pytania od publiczności, o miejsce i dzień urodzenia celowo zapytała aktora Zofia Banaszak, prezes Zielonogórskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Okazało się, że oboje urodzili się 12 maja w Drezdenku, tylko w innym roku.

– Urodziłem się w niedzielę, nie wiem, czy to jest kwestia 12 maja, czy niedzieli, ale uważam, się za człowieka w czepku urodzonego. Jestem szczęściarzem – przyznał aktor. Odpowiedział też na pytanie, dlaczego wybrał Technikum Mechaniczne w Drezdenku. - Bo tam wszyscy fajni chłopacy chodzili. Był internat, w którym była ciepła woda. Z kolegami się mieszkało. Dlatego tam poszedłem. Potem okazało się, że muszę piłować bloki silnika ciągnika Ursusa C330. Ale byłem lubiany, więc koledzy piłowali – opowiadał o szkole.

Jacek Braciak. Powrót do Lubuskiego

Rozmowę z aktorem prowadziła Magdalena Faron, która pytała m.in. o to, jak zaczęło się aktorstwo Braciaka i o rolę w tym dziadka aktora.

– Wszyscy, jak tutaj siedzimy staraliśmy się uciec od rzeczywistości. Panie były księżniczkami w za dużych butach mamy, a panowie byli strażakami. Wszyscy to robiliśmy. Tylko niestety przy mojej niedojrzałości to mi się przeniosło na życie dorosłe. Pomyślałem, że ucieknę z tego Rzekcina, a było z czego uciekać. Była woda ze studni, kompletnie brązowa, ani pić, ani prać. Pomyślałem, że to zrobię – opowiadał o dzieciństwie. – A rzeczywiście u zarania aktorstwa było lenistwo dziadka, który, jak się miał mną opiekować, to dawał mi książki. Pytałem, co to za litera, jedna, druga i nauczyłem się czytać w wieku niespełna pięciu lat. W tych książkach znalazłem coś innego niż Rzekcin, zobaczyłem jak wspaniale ludzie żyją. To mnie oderwało od tego. Nie chciałem być w czymś, do czego teraz wracam. Zwierzę się państwu, że miesiąc temu obok Rzekcina, w Żółwinie, gdzie mieszkali moi dziadkowie, kupiłem dom. Chcę tu wrócić. Nie do Warszawy, tu – przyznał Jacek Braciak.

Przekonanie o znaczeniu miejsca urodzenia przyszło po latach.

– Żeby być akceptowany powolutku rezygnowałem z Rzekcina, zapierałem się go. Chciałem być kimś innym – opowiadał. – Całe szczęście, że z tego zrezygnowałem. Okazało się, że to, co mam, to, co się państwu może czasem podobać, to, co jest w moim prywatnym życiu cenne, to jest właśnie to z Rzekcina. Ale trzeba było zatoczyć koło i zrobiłem to.

Jacek Braciak. Aktorstwo prosty zawód

Podczas spotkania Jacek Braciak mówił też o aktorstwie. – Ten zawód jest bardzo prosty. Wręcz powiedziałbym prymitywny. Jak słyszę, że jesteśmy artystami, to mi się śmiać chce. Nie ma nic prostszego. Czegoś się człowiek nauczył, coś przeżył i gra. Są idioci, którzy mają taką łatwość grania, a tam nie ma nic, 3 IQ, a wszyscy mówią: „Boże, jakie to głębokie, jakie to wielkie”. A skąd! Jeszcze im za to płacą i mnie. Naprawdę nie ma w tym żadnej głębi. Takie jest moje zdanie. Jeśli kogo zawiodłem, przepraszam – mówił Jacek Braciak. Ale w innym momencie rozmowy przyznał, że dobre aktorstwo postrzega, jako niejednoznaczność, która zostaje w widzach w postaci przemyśleń danej roli.

Aktor zdradził też, że nie analizuje całej otoczki historycznej, różnych kontekstów, które można by powiązać z historią, którą opowiada dany film i nie czyta wszystkich książek które ukazały się na podejmowany temat. Podkreślił, że tego w filmie nie ma, więc nie jest to potrzebne.

Aktor przyznał też, że sprzeciwia się postrzeganiu polskich aktorów, jako swego rodzaju dubli amerykańskich aktorów, np. Zakościelnego, o którym mówi się polski Brat Pit. – Zakościelny to Zakościelny, a Brad Pit to Brad Pit – tłumaczył.
Jacek Braciak przyznał też, że nigdy nie lubił bankietów, ścianek i całego wielkiego świata, co mogło sprawić, że zaistniał szerzej w filmie dość późno. Ale chwali to sobie, bo wie, że gdyby zaczęło się wcześniej, to wtedy jeszcze nic nie umiał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kozzi Film Festiwal. Jacek Braciak w Zielonej Górze mówił o powrocie do Lubuskiego - Gazeta Lubuska

Wróć na zagan.naszemiasto.pl Nasze Miasto