MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Łukasz Simlat w Zielonej Górze opowiedział o pierwszej roli bardzo złej postaci

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Wideo
od 12 lat
W ramach Kozzi Film Festiwal z fanami spotkał się Łukasz Simlat. Opowiedział o roli Wąsowskiego w filmie o Kościuszce pt. Kos. Po rozmowie, którą prowadził krytyk filmowy i teatralny Łukasz Maciejewski był czas na wspólne zdjęcia i autografy.

– Mam wielką ochotę otaczać się dobrymi historiami. Jeśli mam w czymś wziąć udział to chciałbym, żeby to była historia z dobrym wydźwiękiem, żeby to był bohater, którego widz polubi – mówił podczas spotkania w kinie Norwid w Zielonej Górze Łukasz Simlat. Aktor był gościem Kozzi Film Festiwal. Takie podejście wydaje się przeczyć roli Wąsowskiego, której się podjął w filmie „Kos” w reżyserii Pawła Maślony o historii Tadeusza Kościuszki. Nie odmówił tej roli, bo przyznał, że temu reżyserowi nie odmawia i dopóki nie przeczytał ostatniej sceny scenariusza, wierzył, że bohater będzie mógł w jakiś sposób wyjaśnić, dlaczego jest taki zły. Tak się w filmie nie dzieje, ale rolę jednak przyjął.

Łukasz Simlat. Przygotowania do roli Wąsowskiego w filmie Kos

Aktor zdradził, jak przygotowywał się do tej roli, aby pokazać to zło. Np. dobrał chód jednego z kierowców Formuły 1. Miał też wpływ na jego wygląd.

– Pomyślałem, jak tego Wąsowskiego stworzyć, żeby mu dać rodzaj jakiegoś obarczenia, żeby na wstępie miał odebraną energię, żeby ten chłop ciemiężony przez niego, który jest jego własnością, mógł powiedzieć „Ty, frajerze gdybyś nie miał tej całej wataszki, to zobacz, co ty sobą reprezentujesz. Jesteś naiwny, jesteś głupkiem, prymitywem. Nie dałbyś sobie rady z nam. I myślałem, jaką mu dać niedoskonałość – opowiadał aktor.

Postawił na pokazanie mankamentów urody, czyli zwracający uwagę nos, wystającą szczękę i cieknącą ślinę – coś, co odstręcza.

Gość spotkania zdradził też, że aby na planie móc wytwarzać duże ilości śliny, pił sok z kilku cytryn. – Moja teściowa musiała znajomym mówić: „ale on taki nie jest” – mówił, co widownia przyjęła z oklaskami.

Rola Wąsowskiego okazała się pierwszą w karierze filmowej aktora, która jest postacią na wskroś złą. Wprawdzie zły był też gestapowiec z filmu „Kamerdyner” w reżyserii Filipa Bajona, ale tam jak tłumaczył aktor, bohatera można było inaczej postrzegać. Może strzelał, bo inaczej, to jego by zastrzelili.

– Tak złego bohatera, chyba jeszcze nie grałem, dlatego starałem się tak dopieścić tę rolę, że skoro ma być zły, to niech on mi też da popalić – wyjaśniał.

Rojst'97. Aktor chętnie by wrócił do do tego serialu

Podczas spotkania można było posłuchać także o psie aktora, który zagrał w drugim sezonie Rojst. – Poszedłem na przymiarki i miałem ze sobą mojego psa. Janek Holoubek nas zobaczył i mówi: „Ty, fajnie wyglądacie. Zagracie razem?” Mówię spoko, ale pytaj jego. Potem wymyśliliśmy sekwencję scen, w których ten psi bohater będzie się pojawiał. Moja żona nagotowała mu smaczków, które mogły pozorować szynkę – opowiedział aktor i przyznał, że chętnie by wrócił do Rojsta.
Po spotkaniu był czas na wspólne zdjęcia, które zielonogórzanie chętnie wykonywali ze znanym aktorem.

Czytaj też:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łukasz Simlat w Zielonej Górze opowiedział o pierwszej roli bardzo złej postaci - Gazeta Lubuska

Wróć na zagan.naszemiasto.pl Nasze Miasto